Zaskoczyło mnie, jak często pada pytanie, w jakim wieku dziecka powinno zacząć się z nim rozmawiać o kwestiach związanych z edukacją seksualną. A także to, jak często rodzice chcą postawić sobie jasną wiekową granicę, od kiedy zaczną te tematy poruszać.

To mi trochę przypomina jedną postać ze starego, czechosłowackiego jeszcze, filmu „Jak poetom smakuje życie” – pewnego nauczyciela, który z niewzruszoną pewnością siebie planował sobie życie całe lata do przodu: „Punktem wyjściowym jest ślub. No a potem już same pozytywy i gwarancje socjalne. Pierwsze wakacje w Jugosławii, pierwsze dziecko, samochód, zostaję zastępcą dyrektora, drugie wakacje w Jugosławii, drugie dziecko”. Ale takiej pewności przy dziecku nie można oczekiwać. Nie ma żadnych gwarancji, szablonów i twardych danych.

Jeśli dziecko zapyta Cię, skąd się wzięło na świecie, mając 3 lata, ale Ty planujesz zacząć te rozmowy dopiero, jak dziecko będzie mieć 5 lat, to co zrobisz? Odpowiesz mu, że musi poczekać jeszcze 2 lata na odpowiedź? A jeśli 11-latek zapyta Cię, co to jest prezerwatywa i do czego służy, a Ty zamiast skorzystać z tej doskonałej naturalnej okazji, postawisz mur między sobą a dzieckiem mówiąc, że poczekasz z odpowiedzią, aż będzie mieć 15 lat?

Niemniej dla tych, którzy kochają liczby i precyzyjnie określone okresy czasu, opiszę trochę, jak to mniej więcej wygląda u dzieci.

Skąd się u Was znalazłem?

Pierwsze pytanie typu „skąd się tu wziąłem” dzieci zadają zwykle jeszcze przed skończeniem 2. roku życia. Wtedy zwykle wystarcza im bardzo prosta odpowiedź: „urodziłeś się nam”. Dokładnie tę sytuację ilustruje pierwszy rozdział książki „Mamo, jak przyszedłem na świat?”.

Mniej więcej w wieku pięciu lat dzieci czują potrzebę głębszego poznania i omówienia tego tematu. Ale jak pisało mi wiele mam, często cały temat narodzin omawiały z dwu, trzylatkami od razu, przy okazji pierwszego pytania, przeglądając całą książkę. Pretekstem do głębszych rozmów jest też oczekiwanie na drugie dziecko w rodzinie.

Nie trzeba się obawiać tych rozmów. Pytania o poczęcie i narodziny są dla małych dzieci zupełnie naturalne. One wszystko, także sferę seksualną, traktują jak coś zwyczajnego, bez tabu i czysto praktycznie.

W trakcie rozmów z moim synem, na podstawie których powstała moja pierwsza książka, mój syn bardzo dobrze i pozytywnie przyjmował proste, ale prawdziwe odpowiedzi, w których nie używałam żadnych zastępczych słów czy abstrakcyjnych porównań, ale nazywałam wszystko po imieniu. Część informacji zrozumiał – czy też pojął w zrozumiały dla siebie sposób – od razu, o część jeszcze musiał dopytać. Wszystko sobie przy tym rysował. Jak w jego wyobrażeniu wygląda komórka jajowa, jak plemnik, jakie są różnice między mamą a tatą. Narysował dziecko w brzuchu mamy i już po narodzinach, w wózku.

Jego dzieło schowałam sobie na pamiątkę.

Czy na tę edukację seksualną nie jest za wcześnie? Albo za późno?

Część rodziców zastanawia się, czy na rozmowy o ciele, narodzinach i seksualności nie jest za wcześnie. Część z kolei rezygnuje z podejmowania tych rozmów, bo według nich jest już chyba na to za późno. Ale to błąd myśleć w ten sposób.

Na edukację seksualną ze strony rodziców nigdy nie jest za wcześnie ani za późno. Choć wcześniej lepiej niż później, ale później lepiej niż wcale.

Wśród rodziców, którzy nie podjęli pierwszych rozmów o narodzinach z przedszkolakami, spotkałam się z pięknym przykładem tego, jak to nadrobić. Napisała do mnie mam dwóch synów w wieku 7 i 9 lat, z którymi wcześniej na ten temat nie rozmawiała. Postanowiła kupić naszą książkę „Mamo, jak przyszedłem na świat?“, wieczorem zagoniła całą rodzinę, łącznie z tatą, pod koc na kanapę i spędzili wspólny wieczór na czytaniu tej książki. Tu naprawdę dużo zależy tylko od rodzica, jakie podejście i sposób na „te rozmowy“ wybierze. Faktem jest jednak, że starsze dzieci nie biorą wszystkiego tak bezpośrednio, jak cztero- czy pięciolatki. Dla młodszych dzieci pytanie o rozmnażanie jest tak samo niewinne i automatyczne, jak to skąd się bierze tęcza na niebie. Za to dla rodziców obie odpowiedzi są tak samo trudne :-) Narządy płciowe są w pojęciu dziecka na tym samym poziomie, jak pozostałe części i narządy ciała: ucho, ręka, serce. Dlatego ten okres – zanim dziecko pójdzie do szkoły – jest naprawdę bardzo dobrym momentem, żeby wprowadzić dziecko w tę problematykę.

I wystarczy tylko w naturalny sposób reagować na pytania dziecka. Nie znam dziecka, które by się pewnego dnia o to nie zapytało. Wtedy wystarczy nie udawać, że się nie słyszało pytania, nie zbywać i nie odkładać odpowiedzi, ale zacząć rozmowę. Prostą, bez wdawania się w skomplikowane dla dziecka szczegóły.

Jeśli chodzi o nastolatków, to dziewczęta powinny otrzymać pierwsze podstawowe informacje, zanim zacznie się u nich okres dojrzewania, czyli ok. 11 roku życia, a na pewno przed pierwszą miesiączką. Tu też bardzo często pojawiają się wątpliwości, czy to jeszcze nie za wcześnie na rozmowy o samym seksie. Unia Europejska nawet wydała instrukcję, co w jakim wieku dziecko powinno wiedzieć. Ale powiedzmy sobie szczerze: da się dzieci wychowywać według jakichś instrukcji? U mnie nie udało się to w przypadku żadnego z dwójki moich dzieci. Są tak różne, że po prostu staram się słuchać ich potrzeb, zauważać ich rozwój i odpowiednio reagować.

W każdej rodzinie sposób i czas na te rozmowy może wyglądać inaczej. W jednej rodzinie rodzice podarują książkę dziecku, które samo będzie chciało ją przestudiować, zanim zacznie na ten temat rozmawiać. W innej zacznie się od rozmów, książka pomoże tylko uporządkować informacje. W jednej rodzinie dziewięcioletnia córka sama poprosi mamę o książkę, w innej 15-latka będzie jeszcze książką i rozmowami onieśmielona.
Podobnie to wygląda u chłopców.
Trzeba do tego podejść indywidualnie, w zależności od rozwoju i potrzeb dziecka, choć pierwsze informacje na temat dojrzewania dziewczęta powinny otrzymać w wieku 11-13 lat, przed pierwszą miesiączką, a chłopcy ok. 13 roku życia, kiedy sami rodzice zwrócą uwagę na to, że „jakoś nam Piotrek wyrósł/ przybrał/ zmężniał w ostatnim czasie“.

Rodzice, przede wszystkim nie dzielcie włosa na czworo i nie martwcie się na zapas, tylko chwyćcie pierwszą nadarzającą się okazję, która sama się pojawi. Kiedy dziecko tę okazję stworzy, złapcie ją i dobrze to rozegrajcie.

Trzymam za Was kciuki!

Jana Martincová